Pomyślałam sobie, że to jest dobry dzień, by poruszyć ten temat. Dzień właściwy! By tę historię opowiedzieć...od samego początku! Będzie sentymentalnie, zaraz chyba się popłaczę...naprawdę!
Uprzedzam też, że będzie bardzo różowo, w dosłownym tego słowa znaczeniu!Zaczynajmy więc!
Kiedy była małą dziewczynką...muzyka ją ciekawiła. Słuchała piosenek dla dzieci z kaset,śpiewała przekręcając słowa i improwizowała na keyboardzie wielkie dzieła. Czasami też tańczyła...ale tego nie chcielibyście widzieć...
Jak to dzieci mają w zwyczaju, zdarzało jej się oglądać bajki...przeróżne i w każdej postaci. I do pewnych dwóch animowanych filmów zapałała ogromną sympatią. Ach,co to były za arcydzieła światowego kina...
Wstyd się przyznać. Nie wiem,czy przejdzie mi to przez gardło...ale raz się żyje! Były to dwie bajki z serii przygód Barbie...
Bajki te nosiły dwa, pięknie brzmiące tytuły...,,Jezioro łabędzie" oraz ,,Dziadek do orzechów"...
Mała włóczykijka dostała nagrania ukochanych produkcji w prezencie świątecznym. I potrafiła oglądać je czas cały. Bez przerwy. Na zmianę...
Ale najważniejsze miało dopiero nadejść...
Dziewczynka zakochała się w muzyce z ukochanych filmów. Bo to właśnie ona najbardziej ją w nich fascynowała. Od zawsze mądrych dorosłych dowiedziała się,co (a raczej kogo) obdarzyła dozgonną miłością. Tym właśnie sposobem nazwisko Piotra Czajkowskiego na zawsze znalazło miejsce w sercu małej adeptki sztuki muzycznej...
Po upływie pewnego czasu dziewczynka znalazła w tatowej kolekcji płyt z muzyką klasyczną taką, na której grzbiecie lśnił napis ,,CZAJKOWSKI. Arcydzieła".Pobiegła do odtwarzacza i utonęła. Przepadła na zawsze. Zakochała się w brzmieniu smyczków. W delikatnej linii melodycznej ciągniętej przez wiolonczele. W pajęczynie emocji. W ,,Walcu kwiatów". Nie wiedziała jeszcze wtedy, że jej życie już nigdy nie będzie takie samo...
Paręnaście miesięcy później ta młoda dama zaczynała naukę w szkole muzycznej. Dostała skrzypce do ręki i powoli się ich uczyła. Wprawdzie spotykała na swej drodze wiele przeszkód i trudności, nie chciała się poddać. Na przestrzeni lat niewytłumaczalne zniechęcenie ustępowało miejsca fascynacji. Dziewczynka rozpoczęła potem przygodę z altówką. Zachłysnęła się jej słodkim brzmieniem. Pokochała historię muzyki. Odkrywa co krok swe nowe miłości. Tak jak przed jedynastoma laty poznała Piotra Czajkowskiego...
Teraz, dorosła już dziewczynka słucha ,,I koncertu fortepianowego b-moll op. 23", pije herbatę z kubka w nuty i pisze dla was tę historię...

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz